czwartek, 19 czerwca 2014

Druga rocznica śmierci Sandrusi...


19 czerwca ... druga rocznica śmierci Sandrusi... :( 

Sandrusia Korbiel
04.09.2005 - 19.06.2012


19 czerwca 2012... z bloga mamy Sandrusi:
"Sandrusiu tak strasznie Cię kocham , serce z rozpaczy mi pęka.Pocieszam się tym,że wreszcie nie cierpisz. Nigdy się nie pogodzę z Twoim odejściem.Byłaś, jesteś i będziesz najcudowniejszym dzieckiem na świecie.Miałam szczęście mieć taką dzielną córeczkę,jesteś,bohaterką,udowodniłaś to nie raz.Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak musiało być.Ostatnie dwa dni, tak dobrze się czułaś, że nawet pani doktor była zdziwiona. Rano wstałam o piątej, szykowałam Sandrusi leki, myłam ją, przebierałam, ciągle jej coś opowiadałam, śmiałam się, a ona takie fajne minki robiła i też się uśmiechała .Jak ją całowałam to mówiłam, że chyba ją zjem, bo taka kochaniutka jest. Miała takie luźne rączki i nóżki, obiecałam, że pomaluję jej paznokcie, bo nie ściskała piąstek. Po 12:00 zauważyłam, że robi przerwy dłuższe w oddychaniu, bardzo się przestraszyłam, ale nie przypuszczałam, że najgorsze się zbliża. Z minuty na minutę coraz ciężej oddychała. Trzymałam ją cały czas na rękach, przytulając, całowałam i delikatnie lulałam. Nie mówiłam do niej "nie zostawiaj mnie,nie opuszczaj". Czytałam książki o tym, jak dzieci odchodzą i wiedziałam,że muszę jej pozwolić odejść.Strasznie płakałam i mówiłam w kółko, że ją kocham nad życie i zawsze będziemy razem, że będzie moim kochanym Aniołkiem.Patrzyła mi prosto w oczy i dwa razy zrobiła delikatny uśmiech .Odchodziła bez cierpienia, w spokoju, wśród bliskich a najważniejsze, że mamusia ją cały czas tuliła. Gdy przestawała oddychać ,mówiłam "Sandrusiu" i ona wtedy brała z wielkim trudem oddech, wyglądało to jakby chciała dla mnie żyć.O 13:30 Sandrusia przestała oddychać.To był tak straszny cios, że myślałam, że umrę razem z nią. Pielęgniarki ubrały ją w piękną sukienkę i kapelusik. O 18:00 przyjechała osoba z zakładu pogrzebowego zabrać Sandrusię, płakałam, zaczęłam ją przytulać, całować, mówić, że jej nie oddam.Mama dała mi tabletkę i zasnęłam. Na drugi dzień obudziłam się o piątej rano, tak jak zawsze, kiedy podawałam leki Sandrusi, gdy spojrzałam na poduszkę, przypomniałam sobie, że jej już nie ma ,tak strasznie płakałam."







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz