Potrzebna jest pomoc dla 4-letniego Kacperka z Bytomia, który w grudniu w stanie ciężkim trafił do szpitala, po tym jak pobił go konkubent matki.
Kacperek przebywa obecnie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Nikt z rodziny nie odwiedza chłopca.
Obecnie chłopiec jest rehabilitowany, jednak Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Bytomiu (MOPR) apeluje o pomoc w zgromadzeniu niezbędnych rzeczy dla chłopca.
Chodzi przede wszystkim o pieluchy "Seni 1" (najmniejszy rozmiar pieluch dla dorosłych), chusteczki nawilżające, ubranka na 122 cm wzrostu.
Rzeczy dla Kacperka można przynieść do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Bytomiu
ul. Strzelców Bytomskich 16
lub
przesłać pocztą (kod pocztowy ośrodka: 41-902).
Na paczce powinien być dopisek: "Dla Kacperka".
Więcej o Kacperku:
Kacper - lat 4. Od rodziców otrzymał ból. Ból i niebotyczne cierpienie. Dla nich nie był oczkiem w głowie. Dla nich nie był najważniejszą osobą w ich życiu. Dla tego małego chłopczyka ojciec nie był tym, który go obroni. Matka nie była tą istotą, która oddałaby za niego życie. Dla niego rodzice zostali katami. Dla niego bicie było codziennością. Nie mógł wołać o pomoc bo ludzie, którzy powinni być rodzicami wytresowali go uzmysławiając, że tak po prostu musi być. Dziecko, wielokrotnie bite - było same - bez możliwości skargi lub ucieczki. Dziecko skazane. Malutka istota, taką jaką był każdy z nas. Malutkie kruche ciało, które skurwielom - sadystą służyło jako przedmiot do odreagowania własnych ułomności, tchórzostwa czy też upodlenia.
Kacper to człowiek, któremu nie udało się wyrwać z rąk demonów. Kacper został skatowany. Gdy pękała krucha kość cichutko szlochał choć ból był nie do ogarnięcia. Gdy rzucano nim o ścianę nie potrafił zrozumieć dlaczego aż tak bardzo denerwował swoich opiekunów. Niestety nikt mu nie pomógł.
Bóg nie wezwał jednak chłopca w szeregi Aniołów. Bóg pozostawił go wśród nas. Chłopczyk leży aktualnie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. "Rodzice" doprowadzili do tego, że Kacper cierpi na porażenie cztero kończynowe. Jest wrażliwy na głos i dotyk. Występują u niego "krzyki mózgowe". Tępo spogląda przed siebie choć najprawdopodobniej nie widzi (badania w tym zakresie będą przeprowadzone niebawem).
Kacperek nie będzie nigdy osobą pełnosprawną. Nie kolekcjonuje autek. Ojciec nigdy nie przeczytał mu bajki, gdy ten tuliłby się do niego siedząc na kolanach. Kacper nie będzie w przyszłości prawnikiem, lekarzem czy strażakiem. On jest i będzie bo tak postanowił sam Kacperek nie poddając się bólowi i cierpieniu.
Przy Kacperku nie siedzi teraz nikt z rodziny. Nikt nie głaszcze go po buzi. Nikt go nie kocha...
Personel placówki robi co może. Lekarze i pielęgniarki pomimo wysiłków nie zapewnią mu wszystkiego czego mały Kacper potrzebuje.
Z rozmowy z personelem wynika, że dziecku potrzeba jest: pampersów do 30 kg, ubranka (koszulki, spodnie dresowe, skarpetki) na 122 cm, desery "Gerber" - papki, sanostal w płynie, środki czystości (nawilżone chusteczki), ściereczki, balsam nawilżający, gaza nitkowana (mała), woda mineralna niegazowana (bezsmakowa), serki homogenizowane i tym podobne, kocyk na zmianę. Jeżeli byliby chętni wolontariusze, którzy znaleźliby czas by Kacperka odwiedzić i spędzić z nim godzinkę lub dwie czytając mu bajki - byłoby wspaniale. Każdy z nas jeżeli będzie chciał w jakikolwiek sposób pomóc - wie co zrobić...
Więcej o Kacperku:
Kacper - lat 4. Od rodziców otrzymał ból. Ból i niebotyczne cierpienie. Dla nich nie był oczkiem w głowie. Dla nich nie był najważniejszą osobą w ich życiu. Dla tego małego chłopczyka ojciec nie był tym, który go obroni. Matka nie była tą istotą, która oddałaby za niego życie. Dla niego rodzice zostali katami. Dla niego bicie było codziennością. Nie mógł wołać o pomoc bo ludzie, którzy powinni być rodzicami wytresowali go uzmysławiając, że tak po prostu musi być. Dziecko, wielokrotnie bite - było same - bez możliwości skargi lub ucieczki. Dziecko skazane. Malutka istota, taką jaką był każdy z nas. Malutkie kruche ciało, które skurwielom - sadystą służyło jako przedmiot do odreagowania własnych ułomności, tchórzostwa czy też upodlenia.
Kacper to człowiek, któremu nie udało się wyrwać z rąk demonów. Kacper został skatowany. Gdy pękała krucha kość cichutko szlochał choć ból był nie do ogarnięcia. Gdy rzucano nim o ścianę nie potrafił zrozumieć dlaczego aż tak bardzo denerwował swoich opiekunów. Niestety nikt mu nie pomógł.
Bóg nie wezwał jednak chłopca w szeregi Aniołów. Bóg pozostawił go wśród nas. Chłopczyk leży aktualnie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. "Rodzice" doprowadzili do tego, że Kacper cierpi na porażenie cztero kończynowe. Jest wrażliwy na głos i dotyk. Występują u niego "krzyki mózgowe". Tępo spogląda przed siebie choć najprawdopodobniej nie widzi (badania w tym zakresie będą przeprowadzone niebawem).
Kacperek nie będzie nigdy osobą pełnosprawną. Nie kolekcjonuje autek. Ojciec nigdy nie przeczytał mu bajki, gdy ten tuliłby się do niego siedząc na kolanach. Kacper nie będzie w przyszłości prawnikiem, lekarzem czy strażakiem. On jest i będzie bo tak postanowił sam Kacperek nie poddając się bólowi i cierpieniu.
Przy Kacperku nie siedzi teraz nikt z rodziny. Nikt nie głaszcze go po buzi. Nikt go nie kocha...
Personel placówki robi co może. Lekarze i pielęgniarki pomimo wysiłków nie zapewnią mu wszystkiego czego mały Kacper potrzebuje.
Z rozmowy z personelem wynika, że dziecku potrzeba jest: pampersów do 30 kg, ubranka (koszulki, spodnie dresowe, skarpetki) na 122 cm, desery "Gerber" - papki, sanostal w płynie, środki czystości (nawilżone chusteczki), ściereczki, balsam nawilżający, gaza nitkowana (mała), woda mineralna niegazowana (bezsmakowa), serki homogenizowane i tym podobne, kocyk na zmianę. Jeżeli byliby chętni wolontariusze, którzy znaleźliby czas by Kacperka odwiedzić i spędzić z nim godzinkę lub dwie czytając mu bajki - byłoby wspaniale. Każdy z nas jeżeli będzie chciał w jakikolwiek sposób pomóc - wie co zrobić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz